Wszyscy kochamy rozpieszczać nasze zwierzaki. Trudno się oprzeć, gdy pies patrzy błagalnym wzrokiem prosząc o smakołyk, prawda? Cookie casino bonus działa na graczy podobnie jak przysmak na czworonoga – daje nagłą dawkę radości i motywacji. Umiejętne nagradzanie to podstawa szkolenia i budowania relacji ze zwierzęciem – byle robić to z głową, tak aby wzmacniać dobre nawyki pupila, a nie prowadzić do jego zepsucia.
Dlaczego smakołyk działa lepiej niż kara?
Wyobraź sobie, że uczysz szczeniaka podstawowych komend. Za każde poprawnie wykonane „siad” piesek dostaje ulubiony przysmak. Jego ogon merda z ekscytacji, bo wie, że czeka go coś pysznego. Nagradzanie pozytywne buduje zaufanie i chęć współpracy. Kara czy podniesiony głos działają odwrotnie – budzą strach albo bunt.
Tutaj mały bonus w postaci ciasteczka czyni cuda. Zwierzak szybko kojarzy, że dobre zachowanie = smakołyk, więc stara się powtórzyć akcję, która przyniosła mu „wygraną”. Tak samo jak wszyscy wolimy dostać od szefa bonusy zamiast nagany – motywacja rośnie, gdy czujemy się docenieni. W efekcie pupil nie tylko wykonuje polecenia, ale robi to chętniej i z entuzjazmem, bo nauka kojarzy mu się z czymś przyjemnym.
Małe bonusy, wielka motywacja
Nagradzanie działa nie tylko na psy. Koty również potrafią nauczyć się prostych sztuczek, jeśli w perspektywie czeka je smakowity kąsek (choć jak to z kotami bywa, łaska pańska na pstrym koniu jeździ!). Dla przykładu, mój Mruczek po wielu próbach nauczył się przybijać łapą „piątkę” – przekonała go do tego świadomość, że po udanym geście dostanie odrobinę tuńczyka.
Ważne jest wyczucie czasu – przysmak podany dokładnie w momencie pożądanego zachowania wzmacnia połączenie między komendą a nagrodą. Jeśli upłynie zbyt dużo czasu, zwierzak może nie połączyć faktów. Drobna przekąska tuż po wykonanym poleceniu jest jak grom oklasków po udanym występie – od razu wiadomo, za co jest ta nagroda. Regularne drobne bonusy działają lepiej niż rzadka ogromna nagroda. Lepiej dać malutki smakołyk za każdą udaną próbę, niż wielką kość raz na ruski rok.
Czy można rozpieszczać za bardzo?
No dobrze, kto z nas nie uległ czasem proszącym oczom pupila „jeszcze tylko jeden kąsek”? Umiar przede wszystkim – to hasło, które warto sobie powtarzać. Bo w pewnym momencie można się zastanawiać, kto tu kogo tresuje – czy my nagradzamy pupila, czy to pupil wyszkolił nas, żeby dostawać przekąski na zawołanie? Nagradzanie ma sens, gdy jest wyjątkowe. Jeśli garść chrupek leży w misce non stop, to jakby nagrody nie było.
Należy jednak pamiętać, że, podobnie jak dzieci, zwierzęta szybko przyzwyczajają się do luksusu. Pies, który dostaje smakołyki bez przerwy, przestanie je traktować jak coś ekstra. Co więcej, nadmiar przekąsek może zaszkodzić zdrowiu – otyłość czy brak apetytu na zwykłą karmę to sygnały, że przesadziliśmy z „bonusami”. Najlepiej znaleźć złoty środek: nagradzać konsekwentnie za pożądane zachowania, ale nie rozdawać przysmaków za darmo przy każdym słodkim spojrzeniu.
Nagroda dostosowana do pupila
Warto też pamiętać, że nie każdy smakołyk działa na każde zwierzę tak samo. Jeden pies oszaleje za kawałkiem suszonego mięsa, inny woli specjalną zabawkę jako nagrodę. Obserwuj swojego ulubieńca. Być może zamiast jadalnego smakołyku bardziej ucieszy go chwila zabawy piłeczką lub entuzjastyczna pochwała i drapanie za uchem. Znajdź “walutę”, która dla twojego pupila jest najcenniejsza.
Nagroda od ukochanego opiekuna ma jeszcze jeden plus: buduje więź. Zwierzak uczy się, że wspólna nauka i zabawa z człowiekiem przynoszą coś miłego, więc czeka na te chwile z radością. My z kolei czerpiemy ogromną satysfakcję, widząc postępy naszego podopiecznego – to obustronna wygrana w tej relacji. W końcu nie o to chodzi, by dawać łapówkę za ładne oczy, ale by mądrze wspierać pożądane zachowania naszego przyjaciela. Umiejętnie zastosowana nagroda to recepta na dobrze ułożone, szczęśliwe zwierzę – a przecież o to nam wszystkim chodzi.